top of page

Pamięć o szczęściu

  • Kasia
  • 11 lis 2015
  • 2 minut(y) czytania

Wszystko przemija, wszystko powoli, Pamięć o szczęściu, o tym, co boli. Wszystko uleci jak jedno tchnienie I pozostanie tylko wspomnienie.

Taką rymowankę zapisał mojej babci na odwrocie zdjęcia Ryszard Chmielecki. Rok 1941 – na pamiątkę wspólnej pracy. Czy opowiadała mi o tej pracy? Tak, niejeden raz. Czy powiedziała mi cokolwiek o dniu swojego ślubu? Nigdy. Dlaczego wspomnienia piękne, które człowiek skrywa głęboko w swoim sercu, tak trudno wydostać na wierzch? Do dzisiaj nie mogę sobie wybaczyć tego, że nigdy jej o ten wyjątkowy dzień nie zapytałam. Wspomnienia bliskie sercu ciężej jest wydobyć niż te, które bolą. Zachęcam was, spróbujcie. Nikt inny tego wam już nie opowie. Ja swój moment przegapiłam, bo kiedy babcia umierała, byłam jeszcze prawie dzieckiem, miałam 15 lat. Zostały mi po niej zdjęcia, parę drobiazgów i to, co pamięć dziecka zdołała zachować.

Marysia z kolegą Zenkiem, 4 V 1944 r.

Marysia z kolegą Zenkiem, 4 V 1944 r.

O ślubie dziadków wiem tyle, że odbył się na Jasnej Górze w 1947 r. Nie istnieją z tego wydarzenia żadne zdjęcia. Mam jedynie odpis aktu zawarcia małżeństwa z Urzędu Stanu Cywilnego. Często zastanawiam się, jak dziadkowie musieli wyglądać, ale widzę ich takich, jak na narzeczeńskim zdjęciu – szczęśliwych i pewnych siebie.


Chyba od tego zaczęły się genealogiczne dociekania, wypytywanie rodziców, wujków, znajomych. Ślęczenie nad aktami godzinami, żeby odnaleźć kolejnych przodków. Dziesiątki wieczorów spędzonych z lupą na obserwowaniu zdjęć, dostrzeganiu detali, takich jak perłowy naszyjnik, sukienka z kołnierzykiem czy buciki z klamerką. Czasem na drugim planie odnajdywało się rzeczy, które fascynowały bardziej niż główny wątek fotografii.


A było tak: kiedy już dzięki niezwykłemu zbiegowi okoliczności poznałam najcudowniejszą kuzynkę na świecie, o której istnieniu nie miałam pojęcia, a która jest współautorką projektu Imo corde, zaczęłyśmy wymieniać się rodzinnymi zdjęciami. I któregoś dnia, siedząc na balkonie 120-letniego domu w Międzygórzu wpadłyśmy na pomysł: skoro mamy tyle zdjęć ślubnych, to może warto jakoś to wykorzystać. Właśnie po to, żeby nie uleciała pamięć o ludziach, których uśmiechy zostały uwiecznione na fotografiach. Patrzyłyśmy na to, jak zmieniał się krój sukien, model butów, ale nigdy nie zmieniało się spojrzenie nowożeńców. To właśnie chcemy wam pokazać. Czasami mamy ze zdjęciami ogromne problemy. Nie wiemy, kto jest na fotografii, w jakim roku i gdzie została wykonana. Wtedy sięgamy do wieloletniego genealogicznego doświadczenia i staramy się ustalić jak najwięcej. Bardzo pomaga rozmowa z kimś z rodziny.


Projekt Imo corde ma na celu nie tylko ukazanie ślubnej mody i przybliżeniu kilku historii, ale też zainteresowanie genealogią osób, które do tej pory nie miały z nią wiele wspólnego. Ma sprawić, że piękne zdjęcia szczęśliwych ludzi nie będą już zalegały zakurzone w szufladzie. Chcemy przywrócić im drugie życie, ocalić od zapomnienia. Wierzcie mi, ilość skrywanych tajemnic rodzinnych jest zatrważająca. Wystarczy tylko zapytać.


PS Kochani, bardzo zachęcamy do przysyłania nam swoich zdjęć rodzinnych, ale również tych, które są w waszym posiadaniu, a nie wiecie, kogo przedstawiają. Razem możemy stworzyć piękny album ślubny! Zapraszamy też do odwiedzania naszych galerii, w których sukcesywnie ukazują się nowe zdjęcia.

Comments


archiwum
tagi
zobacz też

© 2015–2018 by Marianna Różalska. Proudly created with Wix.com

bottom of page